piątek, 31 maja 2013

Liebster Award :)

Jakiś czas temu zostałam nominowana przez Katkę (blog Zmienić siebie), za co wielce dziękuję:) I w końcu biorę się za odpowiedzi na pytania, a także przygotowanie kolejnych do "łańcuszka":)

  "Nominacja do Liebster jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."



1. Odchudzanie czy zmiana nawyków na stałe?
Nie odchudzam, się:) zamieniam moje wątłe ciało w bardziej umięśnione i silniejsze.

2. Zielona herbata czy kawa?
Rano jedna kawa, a potem 2-3 herbaty.

3. 2 litry wody dziennie czy mniej niż 2 litry dziennie?
Niestety mniej, nigdy nie miałam naturalnych skłonności do picia dużych ilości wody i nawet kiedy się zmuszam - po prostu nie daję rady

4. Trening siłowy czy trening aerobowy?
Aerobowy, zazwyczaj.

5. Bieganie czy rower lub może rolki/orbitrek/skakanka/pływanie/killer?
Orbitrek i bieganie.

6. Ćwiczenia w domu czy ćwiczenia na siłowni?
Na siłowni, w klubie, w domu za dużo rzeczy mnie dekoncentruje.

7. Jaki jest Twój cel w odchudzaniu/zmianie nawyków żywieniowych?
Wyrzeźbienie ciała, chcę być silniejsza i wytrzymalsza

8. Największa bomba kaloryczna jakiej uległaś podczas dążenia do tego celu?
Staram się jeść mądrze, wykorzystując jak najszerszą paletę produktów, nie katuję się za bardzo pod tym względem. No może szarlotka nie była zbyt rozsądna ;)

9. Co robisz kiedy nie masz ochoty na ćwiczenia?
Idę. Wychodzę z domu i koniec. Ochota przyjdzie w szatni. Albo w trakcie rozgrzewki.

10. Jakie efekty, które osiągnęłaś podczas odchudzania/zmiany nawyków są dla Ciebie powodem do dumy?
Może nieduże, ale jednak zmiany w pomiarach; delikatne uzależnienie od ćwiczeń.

11. Czy zdarza Ci się mieć poczucie, że masz już dość tej diety, tych ćwiczeń, tego zdrowego jedzenia, że dużo przyjemnych rzeczy Cię przez to omija? Co wówczas robisz?
Nie mam takich myśli, nie sądzę, żeby coś mnie omijało.



Moje pytania:

1. Jak wpadłaś na pomysł prowadzenia bloga? Co Cię do tego skłoniło?
2. Ile razy w tygodniu ćwiczysz?
3. Jaka jest Twoja ulubiona forma aktywności?
4. Co jest dla Ciebie największą motywacją? Co daje Ci siłę do ćwiczeń?
5. Masz wyrzuty sumienia po zjedzeniu jakiejś strasznej rzeczy lub opuszczeniu ćwiczeń?
6. Często masz ochotę na "grzeszki" w diecie? Ciacho, fastfood itp. :)
7. Jaki jest Twój sposób spędzania wolnego czasu? Co Cię relaksuje?
8. Czego chciałabyś spróbować w życiu? Mam na myśli szczególne osiągnięcia, typu lot paralotnią, zdobycie Kilimandżaro :)
9. Twoje wymarzone wakacje...
10. Film, który Twoim zdaniem, warto obejrzeć?
11. Książka, którą Twoim zdaniem, warto przeczytać?


Blogi, które nominuję:

1. http://osobistydietetyczny.blogspot.com/

2. http://twojafitmotywacja.blogspot.com/ 

3. http://hardmenstruation.blogspot.com/

4. http://veronikes.blogspot.com/

5. http://ikaklika.blogspot.com/

6. http://zrobcosdlasiebie.blogspot.com/

7. http://agaciafit.blogspot.com/

8. http://www.aktywnezycie.com/

9. http://siaskowe-zycie.blogspot.com/

10. http://littledietplaybook.blogspot.com/

11.http://najgrubszawzyciu.blogspot.com/

czwartek, 30 maja 2013

Czy ciuchy na fitness muszą być "ładne"?

W sklepach jest mnóstwo fajnych, kolorowych ciuchów sportowych, fitnessowych itp. Niektóre w całkiem przystępnych cenach, inne wręcz przeciwnie:) Jeśli więc dysponujemy kasą - to żaden kłopot wybrać coś fajnego, co będzie nam służyć dłuuugi czas.
Ja raz na jakiś czas kupuję sobie coś fajnego, chociaż rzadko są to markowe, drogie rzeczy. 
Zastanawiam się jak to się stało, że z fazy "byle co, byle wygodne" przeszłam do kolorowych topów, "żeby pasowały do spodenek i do butów". Bo nie ukrywam, że ciuchy, oprócz tego, ze funkcjonalne, muszą fajnie wyglądać. Lubię patrzeć na siebie w lustrze, kiedy jestem ubrana kolorowo:) od razu też lepiej mi się ćwiczy:) Gdybym mogła sobie pozwolić  na pewno szalałabym jeszcze bardziej:)

Jakie jest Wasze zdanie na ten temat?
Zwracacie uwagę na to, w czym ćwiczycie czy jest Wam mocno wszystko jedno, byle ubrania były wygodne, nie krępowały ruchów?



A poniżej super ciała i fajne ciuszki:)







środa, 29 maja 2013

Kremowa zupa ze szpinaku, kalarepy i pora

Uwielbiam kremowe zupy, we wszelkich możliwych opcjach, kombinacjach i wariantach. Prawie za każdym razem robię nieco inną, próbuję nowych połączeń i smaków. Moja ulubiona wersja to krem brokułowy z wędzonym łososiem i czosnkowymi grzankami. Ale nie robię jej zbyt często, żeby mi się nie znudziła:)

Drugą moją słabością jest szpinak. Naleśniki ze szpinakiem, zapiekanki, ryba pod szpinakiem i z mozzarellą (jak z NorthFish), makaron ze szpinakiem i właściwie każda inna postać:)

Tak więc wczoraj na obiad zielona zupa-krem ze szpinaku, pora i kalarepki:

włoszczyzna, 3 listki laurowe, 2 kulki ziela angielskiego, ok. 3 litry wody
1 duży por
ok. 300 g szpinaku (mrożonego lub świeżego)
2 duże kalarepki
2 łyżeczki oliwy z oliwek
3-4 łyżki słodkiej śmietanki
wędzona makrela
garść pestek słonecznika
sól, pieprz, natka pietruszki, odrobina startego parmezanu lub innego twardego sera
bagietka lub grzanki czosnkowe

Z włoszczyzny, listków i ziela ugotować bulion warzywny. Pora umyć, odciąć brzydkie liście i całego pokroić mniejsze kawałki - żeby szybciej się ugotował. Kalarepki obrać ze skórki, jedną pokroić byle jak (wrzucimy ją do bulionu, więc i tak zostanie zmielona), natomiast drugą w kostkę ok. 1 cm. Jeżeli używamy świeżego szpinaku również dokładnie go myjemy i rozdrabniamy. Kiedy bulion będzie już gotowy, wyjąć wszystkie jarzyny oraz listki laurowe i kuleczki ziela angielskiego, a następnie wrzucić kawałki pora, kalarepę, oraz szpinak. Gotować, aż wszystkie warzywa zmiękną. 

W międzyczasie na patelni podgrzać oliwę, wrzucić drugą kalarepkę, pokrojoną w kostkę i smażyć przez 5 minut, a potem wlać ok. pół szklanki wody i dusić, aż kalarepka nieco zmięknie. Trzeba uważać, aby nie stała się ciapowata, chodzi o to, by została troszkę chrupiąca.

Pestki słonecznika należy uprażyć na suchej patelni

Kiedy wszystkie warzywa będą już mięciutkie, blenderem miksujemy zupę na gładki krem. Przyprawiamy i dodajemy śmietankę.

Do talerzy nakładamy 2 łyżki duszonej kalarepki, kilka kawałków makreli (uwaga na ości!), wlewamy zupę, posypujemy pestkami słonecznika, serem, natką pietruszki. Podajemy z grzankami lub bagietką czosnkową.

Smacznego! :)



wtorek, 28 maja 2013

Hurtowe ilości kosmetyków

Nie dało się nie skorzystać z mega promocji Rossmannowej. -40% to na prawdę sporo i dobra okazja do małego szaleństwa, albo wręcz przeciwnie - do zrobienia zapasów kosmetyków, które i tak prędzej czy później trzeba kupić, kiedy się skończą. I z pewnością, jak na złość nie będą wtedy w promocyjnych cenach.

Początkowo niezbyt mocno wzruszały mnie banery informujące o promocji. Nie jestem wielką fanką kolorowych kosmetyków, mam kilka sztuk dobrych cieni, ale używam ich rzadko. Na co dzień wystarcza mi podkład, puder, tusz do rzęs i czasem korektor i róż. Eyeliner od wielkiego dzwonu, a takie bajery jak bazy pod podkład, pod cienie to już ekstrawagancja, kredki do oczu nie posiadam, 2 kolorowe pomadki, czerwień i fuksja - również na super okazje.

Ale w promocyjnych cenach były również kosmetyki do pielęgnacji, więc ostatecznie coś wygrzebałam:


tusze MAYBALLINE COLLOSAL VOLUM' EXPRES oraz ASTOR BIG&BEAUTIFUL BOOM - obydwa uwielbiam, kupuję na zmianę;obydwa ok. 20 zł, więc mam zapas



krem z serii "eko", tam gdzie to możliwe, wykorzystano naturalne, roślinne składniki z ekologicznych upraw lub z dzikorosnących roślin; ok. 6 zł, krem jest jakby leciutkim podkładem, dla mnie super, na co dzień, kiedy nie muszę nakładać mocno kryjącego podkładu



Maseczki - nawilżająca, rozświetlająca i wygładzająca; wszystkie poniżej 1 zł



Korektor, ok.15 zł




Lakier do paznokci MAYBALLINE - fuksja z lekkim fioletowym połyskiem, nie spodziewałam się, ale już jedna warstwa wygląda dobrze, ok. 6zł


Oprócz tego, kilka dni temu w skrzynce znalazłam pocztówkę od Yves Rocher: -40% na 2 wybrane produkt, 5 pieczątek gratis i prezent-niespodzianka:) 



Delikatny peeling do twarzy, bo akurat niedawno się skończył



Uniwersalny rumiankowy krem do ciała - raczej niepotrzebny, pani w sklepie mnie namówiła; na razie nie otwieram:)



Prezentem był szampon z witaminą E i wyciągiem z cytryny. Od długiego czasu używam szamponów L'Oreal, kilku rodzajów, podobnie jak odżywek i masek. Zobaczymy jak będzie z tym... 



I micelarny żel do mycia twarzy. Z Biedry, 5 zł. Jako eksperyment:)

Tak więc kosmetycznie jestem ustawiona na długi czas. Myślę, że zaoszczędziłam trochę kasy i teraz już na prawdę koniec z nieprzemyślanymi zakupami, byle gdzie, nie patrząc na cenę.



poniedziałek, 27 maja 2013

Co jeść by mieć płaski brzuch?

Chyba każda z nas miała problem jak z reklamy Activii:) Balon w brzuchu, wielki bęben i uczucie, że ważymy 10 kg więcej.

Dokładnie wiadomo o co chodzi, co z tym zrobić i jak nie dopuścić więcej do takiego balonu:
CHODZI O BŁONNIK

Błonnik to taka miotełka-czyściciel w jelitach, która pomaga przechodzić pokarmowi do dalszych odcinków. Nie będę wdawać się w biologiczno-chemiczne opowieści (znajdziecie je na przykład tu: klik), ale warto się z nimi zapoznać:)
Tak więc, aby nie patrzeć na wielkie, paskudne brzuszysko (które przecież nie jest tłuszczem!) potrzebujemy  błonnika nierozpuszczalnego, który znajduje się w:



Również z "błonnikowego" powodu warto więc wyrobić sobie zdrowe nawyki: owoce, warzywa i produkty pełnoziarniste.


Na rynku mamy też różne wspomagacze: 

Błonnik w proszku, który można dodawac do musli, mleka itp. Przyznam, że czasem sobie nim pomagam.


Błonnik w postaci chrupiących "bobków" do mleka, płatków, musli.

 Błonnik w tabletkach, jako że w tabletkach możemy łyknąć chyba wszystko...


I wspomniana Activia, działanie chyba inne, ale skutek ma być taki sam. 

Poza tym dużo wody, regularne posiłki, częste i małe porcje i powinno być ok:)

Ostatnio spotkało mnie nieszczęście w postaci wrednego bąbla, jako ślad po nowych sandałach (które wydawały się miękkie i niewinne). Bąbel zamieni się w paskudną ranę, z której ciągle coś się sączy i boli jak cholera. Oprócz tego miejsce jest tak udane, że nie mogę założyć żadnych butów... Ok, mogę: z kilkoma warstwami gazy i z plastrem. A i tak boli, kiedy po prostu chodzę.
Więc treningi wzięły w łeb na kilka dni (pilates by się nadał, ale nie lubię...). Mam nadzieję, że jutro już się mniej więcej zagoi...

Miłego dnia:)




piątek, 24 maja 2013

DIY - Domowe peelingi

Niedawno skończył mi się peeling, więc wpadłam na pomysł, że kolejny zrobię sama. Dawno już nie bawiłam się w domową produkcję kosmetyków i czas do tego wrócić:)

Poniżej peelingi, które wypróbowałam i polecam wszystkim, którzy wykorzystują kosmetyki "home made" oraz tym, którzy nie mieli okazji pobawić się w ten sposób. 
Ma on swoje plusy i minusy, ja osobiście nie jestem szaloną ekolożką gardzącą całą chemią i idącą w stronę samowystarczalności, ale fakt jest faktem: w takim peelingu masz tylko to, czego sama dodasz. Żadnej parafiny, parabenów i innych groźnie brzmiących historii. 
Można się bawić, dowolnie łączyć składniki, testować nowe konfiguracje i znaleźć idealną dla siebie.

Tak więc polecam i mam nadzieję, że któryś z poniższych przepisów przypadnie Wam do gustu:)


Peeling kawowo-miodowy:




Pelling solno – miętowy:


Pelling cukrowo – kokosowy – migdałowy:




 Piątek, piąteczek, piątunio:) Miłego dnia i weekendu:)

wtorek, 21 maja 2013

Zakupy na poprawę humoru

Jako, że nastrój mam ostatnio raczej marnawy, postanowiłam uzupełnić nieco garderobę na lato.
Co jakiś czas odżywa we mnie postanowienie chodzenia w sukienkach, spódnicach, nie tylko "dżinsy + cokolwiek na górę". A to "cokolwiek" to zazwyczaj bezpłciowy t-shirt, bez konkretnego koloru, bez wyrazu, ani sportowy ani elegancki, nijaki do bólu. Takie mam niestety skłonności i kiedy, robiąc zakupy, "odpływam" i wybieram ciuchy bez zastanowienia i zupełnie odruchowo, okazuje się, że w przymierzalni mam bezkształtne, buro-beżowe worki...
Mimo, że kiedy widzę kolorowo, elegancko ubrane dziewczyny, zawsze strasznie mi się podobają, to jakoś nie mam odwagi, nie widzę się w podobnych ciuchach.
Tak więc pracuję nad tym. Z kolorami ciągle nie ma szału:) ale coraz więcej mam fajnych bluzek, sukienek.

Ostatnie zakupy nie poprawiły mi co prawda kondycji psychicznej, ale uważam je za udane.
Szczególnie jasne dżinsy,o których rozmyślałam każdej wiosny, ale starcie w przymierzalni: masywne uda kontra jasne rurki zawsze dawało mi jasny sygnał. Not this time, babe. Aż do wiosny 2013:) Uda troszkę mniejsze, a przede wszystkim bardziej umięśnione, więc i portki leżą jako tako:)

Tak więc:
Jasne dżinsy ZARA, 99 zł, sandały z matowo-złotym paskiem HOUSE, 60 zł, lakiery do paznokci: koralowy MISS SPORTY, fuksja WIBO GELlike



sukienka H&M, chyba 80 zł, tu wygląda nijak, ale jest bardzo zgrabna, góra dopasowana, dół rozkloszowany, przed kolano; do tego kolorowy naszyjnik i będzie super; tak właśnie wisiała na manekinie i wyglądała super, rozmiar 34:)


sukienka New Yorker, chyba 80 zł, dość luźna, ale z bardzo fajnego materiału 

Trzymajcie więc kciuki, za moje sukienkowe postanowienie i za doła, żebym go zasypała i się ogarnęła:)



Mam też inny pomysł, a raczej "i chciałabym i boję się"... Ale o tym kiedy indziej...

Buziaki:)

piątek, 17 maja 2013

Odchudzony sernik na zimno

Niedawno po raz kolejny robiłam sernik na zimno z owocami ze strony mojewypieki.com. Mogę więc szczerze polecić ten przepis, ponieważ:

1) sernik jest na prawdę pyszny!
2) można użyć innych owoców, nie trzeba trzymać się porzeczek. Ja robiłam z malinami i z truskawkami, a kiedy będą pojawiać się kolejne sezonowe owoce - na pewno też będą wykorzystane:)
3) jest prosty i szybko się go przygotowuje: mielimy ciastka, mieszamy z masłem - i do lodówki, miksujemy masę serową, dzielimy na pół - i do lodówki, do drugiej połowy masy dodajemy owoce - do lodówki na noc i koniec:)
4) jak wskazuje tytuł posta, sernik można zakwalifikować do kategorii lekkich - nie używamy jajek, dodajemy tylko 60 g masła i pół szklanki kremówki (ale można ją zastąpić jogurtem naturalnym), cukru też nie jest w nim za dużo (chociaż ja dodaję jeszcze mniej niż w przepisie). 
Wiadomo, ciastka mają swoje kalorie, ale można użyć ciastek zbożowych, żeby nie było tak tragicznie:)

W ogóle polecam stronę mojewypieki.com i przepisy Pani Doroty. Świetne ciasta, ciasteczka, muffinki i inne, które zawsze się udają, śliczne zdjęcia, mnóstwo porad.







czwartek, 16 maja 2013

Pomiary i ujawniam sylwetkę

Myślałam, że posiałam gdzieś moje pomiary sprzed miesiąca  i już się załamałam, że nie sprawdzę efektów, spadku, i że w ogóle masakra. Chociaż "na oko" jest delikatna różnica, chciałam to zobaczyć w liczbach:)

Wizualnie wygląda to tak (zdjęcia z poprzedniego tygodnia, na tle bałaganu)






Generalnie nie miałam kilogramów do zrzucenia, przy 170 cm ważyłam ok. 56 kg. Bardziej chodziło (i chodzi mi) o mięśnie, kondycję, wytrzymałość, rozciągnięcie. Przez ten czas średnio 4 razy w tygodniu chodziłam na TBC, fat burning lub inne podobne zajęcia fitness, każde 1-godzinne, do tego 30-dniowe squat wyzwanie. W tym tygodniu dołożyłam sobie po 30 minut na orbitreku lub bieżni. Marzy mi się siłownia, ale dopóki mój bojfrend nie pójdzie ze mną - ja też się nie zbliżam (żeby go zmotywować) :)



Biceps
Biust
Talia
Brzuch (w pepku)
Biodra
Udo
7 kwietnia 2013
26,5
86
71
79
95
54
15
maja 2013
26,5
85
69
73
93
53



Może nie ma szału i spadki nie są druzgocące, ale zawsze to coś.

wtorek, 14 maja 2013

Co mnie motywuje (lub jak zabijam leniwca)

Pewnie niejedna z Was ma problemy takie jak ja: lenistwo, szybkie poddawanie się, szybkie "odpuszczanie".
Mój słomiany zapał to na prawdę zmora... Wielokrotnie go doświadczyłam i nieraz miałam przez to kłopoty, ciągle więc nad sobą pracuję i ciągle mam sporo do zrobienia...

Dlatego lubię i zawsze pomagają mi motywacyjne wpisy na innych blogach, motywacyjne piny, gify i inne opatrzone hasłem "DON'T GIVE UP!" :)))

A moje osobiste motywatory? Proszę bardzo:)


  • kasa - jeżeli zapisuję się na jakieś zajęcia i płacę za długi okres z góry, mniejsza szansa, że odpuszczę, bo będzie to zwyczajne marnotrawstwo, wyrzucenie pieniędzy w błoto
  • odległość - zawsze wybieram klub/basen jak najbliżej domu lub pracy, żebym nie traciła czasu na dojście lub dojazd, żeby nie było tak, że więcej czasu zajmuje mi dotarcie na zajęcia niż ćwiczenia; że godzina TBC pożera mi całe popołudnie
  • zakupy - nowa torba, nowe buty, kilka topów - przecież nie będą teraz leżały w szafie!
  •  "rozreklamowanie" - wszyscy znajomi wiedzą, że zaczęłam działać, więc jak się teraz wycofać? Albo jak powiedzieć, że byłam na zajęciach tylko 2 razy w tygodniu?
  • teraz nie mam takiej możliwości, ale chodzenie na zajęcia z przyjaciółką (lub kilkoma) też jest super. Kiedy któraś tylko napomknie, że "chyba dziś nie idzie" druga od razu ją prostuje "Jak to nie idziesz małpo, nie opowiadaj głupot, widzimy się i kropka"
  • towarzysz życia - nie szczędzimy sobie uszczypliwości:) więc kiedy odpuszczam, słyszę coś w stylu: "Co, odechciało się?" On za to obiecuje, że wróci na siłownię. A że na obietnicach się kończy, nie pozostaję mu dłużna :))) Oprócz tego po każdych zajęciach opowiadam co robiłam nowego, albo co sprawia mi największą trudność. 
  • wiadomo - EFEKTY - kiedy nagle odkrywasz, że ciężarki, które urywały ręce są ok, kiedy nogę podnosisz coraz wyżej, robisz coraz więcej powtórzeń,kiedy mięśnie się ładnie zarysowują:) to super uczucie:)

Co do zakupów: wczoraj sprezentowałam sobie dwie zwykłe, bawełniane koszulki New Yorker oraz krótkie treningowe spodenki NIKE LEGEND 2.0 SLIM FIT. I jestem bardzo zadowolona z tych zakupów:)






I kilka zdjęć z wczorajszego spaceru. Słońce pojawiało się tylko chwilami, ale na spacer każda pogoda jest dobra, a Warszawa da się lubić:) 






poniedziałek, 13 maja 2013

She runs the night!

Nocny kobiecy bieg w Warszawie - NIKE she runs the night:
http://www.sherunsthenight.pl/


Jestem zdruzgotana, bo bieg odbywa się 9 czerwca, a jest to dzień urodzin mego towarzysza życia. Urodziny są okrągłe (zmiana kodu itp:P), więc już od paru dni planuję różniste atrakcje na ten dzień i wieczór, chcę, żeby był wyjątkowy i tylko i wyłącznie nasz. A tu taka impreza... 

Zapowiada się świetnie: "bieg, niespodzianki, atrakcje, strefa relaksu", "Każda Uczestniczka SHE RUNS THE NIGHT będzie mogła 9 czerwca poczuć się wyjątkowo, zarówno podczas biegu, jak i w elitarnym miasteczku z atrakcjami, przygotowanym w strefie mety"

Oprócz tego treningi przed biegiem:https://www.facebook.com/NikeRunningPoland/app_569313746436316

No i tu już mam większą szansę, któryś wtorek na pewno znajdę, chociaż w kalendarzu na każdy dzień jest coś wpisane:)

Tak czy inaczej mam podejrzenia graniczące z pewnością, ze będzie super. Więc zapraszam na treningi i bieg:) A tymczasem kończę i razem z Mel B rzeźbię brzuch i pośladki:))

Ach! i jeszcze fit zestaw od NIKE w prześlicznych kolorach:







piątek, 10 maja 2013

Tołpa dermo body aktywne serum antycellulitowe - moja opinia

Mniej więcej 2 tygodnie temu zakupiłam kolejny żel antycellulitowy. Tym razem jest to:

tołpa: dermo body, cellulite, aktywne serum antycellulitowe

Co pisze i obiecuje producent:


długotrwały efekt
cellulit utrwalony
zmniejsza obwód uda do - 2 cm
redukuje cellulit do -20 %

jest skoncentrowany. Redukuje cellulit utrwalony do - 20 % zapewniając długotrwały efekt. Silnie wyszczupla i redukuje nadmierne centymetry do - 2 cm. Wspomaga eliminację tkanki tłuszczowej i wygładza nierówności. Stymuluje mikrokrążenie i wzmacnia naczynka krwionośne.

Wspomaga usuwanie toksyn i nadmiaru wody. Przywraca sprężystość, uelastycznia i ujędrnia skórę. Przy regularnym stosowaniu sylwetka odzyskuje smukłe kształty, nierówności zostają zredukowane, skóra jest silnie wygładzona, napięta i wzmocniona.


BADANIA

redukuje cellulit utrwalony do - 20 % i o 1,5 stopnia (skala 0-3)
zmniejsza obwód uda do - 2 cm
eliminuje nierówności i poprawia napięcie skóry
* badania aparaturowe i dermatologiczne na grupie 15 osób – USG skóry, pomiar obwodów. Wyniki badań aparaturowych i pomiary po 8 tygodniach stosowania.

SKŁADNIKI

borowina tołpa.®, wyszczuplający kompleks fosfolipidów, kofeiny i ekstraktu z kory wierzby, antycellulitowy kompleks ruszczyku kolczastego, cytryny i guarany, antycellulitowy wyciąg z kory afrykańskiego drzewa Cekropia, tygrysia trawa, zielona kawa, hialuronian sodu, betaina

Moje odczucia:

Po pierwsze, za krótko używam tego specyfiku, aby mówić o jego skuteczności, na to przyjdzie pora:)

Natomiast mam już swoje zdanie na temat jego użytkowania

- konsystencja - dość rzadka, kiedy wyciśnie się zbyt dużo, przelewa się przez palce; pewnie dlatego jest taka a nie inna, że nie dodano żadnych "ekstra" chemicznych zagęszczaczy - same naturalne składniki
- kolor, zapach - brązowawy, zapach...hmm... cytrusowy, jakby pieprzowy (chociaż nic pieprzowego nie ma w składzie), bardzo energetyczny
- opakowanie - 250 ml, z pompką; zdarzyło mi się, że porcja serum mocno wystrzeliła z pompki, ze względu na konsystencję
- wchłanianie - w sumie szybkie, ze względu na lekką konsystencję

Dodatkowo:
- raczej nie ma właściwości nawilżających czy wygładzających naskórek
- cena (ok. 60 zł za 250 ml) z jednej strony nie najniższa, ale za to same naturalne składniki
- tekturowe opakowanie na wewnętrznych ściankach ma mnóstwo praktycznych informacji dot. cellulitu, a raczej sposobów na jego wyeliminowanie

Jak już wspomniałam, o skuteczności będę mogła się wypowiedzieć, kiedy skończę butelkę :) Na razie ostro wcieram i masuję 2 razy dziennie.