środa, 17 kwietnia 2013

Jedzonko do pracy i zakwasy w pośladkach

Dziś się przekonałam, że moja wieloletnia nienawiść do serków wiejskich zniknęła:




Może dlatego, że mój dzisiejszy serek w pracy został przytłumiony musli (moim własnym, autorskim, home made:))

- garść musli crunchy
- płatki owsiane
- suszone banany
- rodzynki
- słonecznik
- wiórki kokosowe

Proporcje zupełnie przypadkowe i dowolne:)

Przeglądając strony typu "mojemusli", nabrałam ochoty na zakup. Ale za chwilę wpadłam na pomysł, że za cenę jednej tuby mogę mieć wiadro swojej własnej mieszanki! Tak więc kupiłam kilka paczek tego i owego, dodałam to, co już było w moich zasobach i jestem pożeraczką własnej mieszanki. Z mlekiem, jogurtem, jak szczur - na sucho, z kefirem i z czym się da:)
Jak widać wizualnie takie musli nie wymiata, ale chyba żadne nie jest zbyt efektowne. Za to w pracy jest baaardzo sycące i daje energię na długi czas. A o to przecież chodzi, prawda?

I druga rzecz:
Po wczorajszych zajęciach fitness "Uda i pośladki" mam zakwasy bolesne w udach pośladkach. Czyli mięśnie zostały poruszone:) Swoim torem toczy się 30-dniowe wyzwanie:

Chociaż 200 przysiadów - czarno to widzę. Będzie bolało:)

3 komentarze:

  1. też sobie kiedyś nie wyobrażałam skonsumowania serka wiejskiego, po latach oprzytomniałam i powoli się to zmienia ;) zreszta mam podobnie z wieloma innymi produkatami. fajne połaczenie masz w miseczce :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Same pyszności w miseczce :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Domowe najlepsze! Lubię takie własne mieszanki ;)

    OdpowiedzUsuń